O tym, co może niepokoić rodziców dzieci w wieku wczesnoszkolnym (i dlaczego nie trzeba panikować).
Dziecko zaczęło szkołę. Wydawało się, że to już „ten wiek”, kiedy wszystko się unormuje – będzie więcej rutyny, mniej chaosu, może nawet chwila ciszy dla rodzica przy kawie. A tu niespodzianka. Pani wychowawczyni mówi, że synek nie patrzy w oczy, nie rozumie zasad gier zespołowych, bawi się sam. Córka wpada w panikę, gdy zmieni się plan dnia. Znajomi zaczynają pytać: „A nie myśleliście o diagnozie?”
Zaraz, zaraz… Czy to już autyzm? Czy może „ono po prostu tak ma”?
Co może świadczyć o spektrum autyzmu u dziecka w wieku wczesnoszkolnym?
Autyzm nie wygląda tak samo u każdego dziecka. Ale są pewne sygnały, które – jeśli się powtarzają – warto zauważyć. Nie po to, żeby od razu przyklejać etykietkę, ale żeby zrozumieć, co się dzieje pod powierzchnią.
Dziecko niekoniecznie rozumie „kod społeczny”.
- Może nie patrzeć w oczy. Nie z braku szacunku, tylko dlatego, że dla niego kontakt wzrokowy to coś… dziwnego, nieintuicyjnego.
- Nie zawsze rozumie zasady zabawy – zamiast bawić się w sklep, ono woli przez pół godziny układać w rządku wszystkie klocki, od największego do najmniejszego.
- Gdy inne dzieci rozmawiają, ono wtrąca się z opowieścią o dinozaurach. Albo o rozkładzie jazdy tramwajów. Z pasją i bez końca.
- Zwraca się na “Ty ”do osoby dorosłej.
- Przekracza granice innych dzieci.
Ma swoją rutynę – i broń Boże ją zmienić.
- Jeśli zawsze we wtorek jemy naleśniki, to we wtorek jemy naleśniki i koniec. Zupa pomidorowa może wywołać kryzys porównywalny do ataku kosmitów!
- Niespodziewane zmiany w planie dnia są jak wyrwanie dywanu spod nóg.
- Czasem dziecko samo tworzy rytuały – na przykład musi trzy razy poprawić plecak przed wyjściem z domu. Bo inaczej „coś będzie złego się wydarzy”.
Mówi – ale trochę inaczej.
- Mówi bardzo poprawnie, jak mały profesor. Używa słów, które sam rodzic musi sprawdzać w słowniku.
- Albo wręcz przeciwnie – ma trudność z płynną rozmową, odpowiada zdawkowo, nie zadaje pytań.
- Może też powtarzać te same zwroty – jakby były one odtwarzane z nagrania. Niekoniecznie w prawidłowym kontekście.
Emocje? Intensywne i często trudne do przewidzenia.
- Płacze, bo pani kazała mu się przesiąść do innej ławki.
- Może się śmiać w nieodpowiednich sytuacjach. Na przykład na widok kogoś kto płacze, bo mocno się uderzył.
- Krzyczy, bo koszulka „źle leży”.
- Zamyka się w sobie, gdy na przerwie jest zbyt głośno.
- Czasami wygląda jakby miało swój bezpieczny świat, do którego nie potrafimy wejść
Nie chodzi o to, że dziecko „nie daje sobie rady”. Ono po prostu inaczej odbiera świat. Często z większą wrażliwością, dokładnością, intensywnością.
Co powinno zaniepokoić?
Nie każde dziecko, które lubi bawić się samo, ma autyzm. Ale jeśli:
trudności występują systematycznie, w różnych miejscach (dom, szkoła, podwórko),
dziecko nie rozumie reguł społecznych, mimo prób wyjaśnienia,
nie rozwija się społecznie tak jak rówieśnicy,
a przy tym cierpi jego samopoczucie, relacje, pewność siebie – warto się zatrzymać.
Co dalej?
Jeśli coś Cię niepokoi, zaufaj swoim przeczuciom. W końcu znasz swoje dziecko najlepiej. Umów się na konsultację z psychologiem dziecięcym lub psychologiem diagnostą. To nie zobowiązuje do niczego. Może się okazać, że dziecko po prostu ma nietypowy temperament. A może – że potrzebuje nieco innego wsparcia niż większość.
Dobrze postawiona diagnoza to nie wyrok. To mapa. Dzięki niej można zaplanować lepszą drogę – z uwzględnieniem objazdów, skrótów, stacji postojowych. Pozwoli to nam i dziecku bardziej komfortowo zaplanować wspólne życie.
I pamiętaj…
Dzieci w spektrum to zwykle cudownie oryginalne jednostki – kreatywne, wierne zasadom, lojalne, autentyczne. Potrzebują tylko, żeby dorośli przestali próbować je „naprawiać”, a zaczęli je rozumieć.
A Ty – jako rodzic – nie musisz wszystkiego wiedzieć od razu. Wystarczy, że jesteś ciekawy, uważny, otwarty i wspierający. To już naprawdę bardzo dużo. 🙂